FRAGMENTY I CYTATY

Fragmenty i cytaty z książki Jak przetrwać apokalipsę zombie Krzysztofa Bryńskiego



Gdyby apokalipsa zombie się urzeczywistniła, inspirowanie się książkami, filmami i grami oraz opisanymi w nich wydarzeniami okazałoby się tragiczne w skutkach. Brakowałoby drugiej szansy, bezpiecznych obszarów, klarownej „fabuły”, dążenia do uratowania całego świata i ocalenia tych, którzy do tej pory nie zostali zainfekowani. Nieważne, jak pełne zaangażowania byłyby próby wyeliminowania wszystkich zombie przez jednego człowieka. Zakończyłyby się mało spektakularną i nader krwawą klęską, a najprostsze czynności, z jakimi ma się do czynienia w życiu codziennym, okazałyby się ogromnym problemem bez względu na to, czy chodzi o podróżowanie, jedzenie czy utrzymywanie higieny.



Mimo to chorzy zamienieni w żywe trupy, nawet gdyby stali się równie powszechni, co chorzy na AIDS lub na różne odmiany grypy, i tak postawiliby nasz świat na głowie, zmuszając do respektowania ich i ich dolegliwości jako zagrożenia zupełnie nowego, świeżego i nieprzewidywalnego. Zagrożenia, które najprawdopodobniej z początku co i rusz tuszowałoby się i eliminowało z opinii publicznej we wszystkich pojedynczych przypadkach w celu niewzbudzenia paniki wśród ludu. A co za tym idzie, zombie hipotetycznie mogą istnieć już teraz… ale o tym nie wiemy, bo nie dane jest nam wiedzieć.



No i cóż to za apokalipsa zombie, którą wystarczy przeczekać? Cóż to za wojna, która wygrywa się sama? Cóż to za zwycięstwo, które przychodzi z łatwością? Cóż to za zagrożenie, które samo się neutralizuje? I jeśliby tak właśnie miało być, cały niniejszy podręcznik okazałby się niepotrzebny, a skoro nie kończy się właśnie tutaj, to znak, że zagrożenie jest znacznie poważniejsze, niż mogłoby się wydawać.



Choroba popromienna niesie ze sobą jedynie trwały uszczerbek i multum dysfunkcji, a nie przeprogramowanie instynktu, zachowań czy nawet genomu. Nie da cierpiącym kamiennej skóry, ekstremalnie rozwiniętej zdolności regeneracji czy nawet biologicznej nieśmiertelności – zamiast tego szybko zaprowadzi ich do grobu oznaczonego trzema trójkątami okrążającymi koło. I żaden chory z niego nie wstanie, bo martwych tkanek nie da się zniszczyć jeszcze bardziej.



Wymysły na temat delikatności ciał umarlaków i ich śmiertelności porównywalnej do tej, którą cechują się dżdżownice na ciepłym asfalcie, sprawiły, że potencjalna wojna z chodzącą śmiercią zaczęła być odbierana jak sensacja, a nie tragedia.



Zapobiegawcze działania są więc jedynym stuprocentowo skutecznym sposobem pozwalającym na uniknięcie przemiany w zombie, choć ich forma nieco różni się od tej, którą powszechnie znamy.



Umówmy się, człowiek zdecydowanie nie jest mistrzem regeneracji, chociaż wcale mu nie ujmując, i tak sporo potrafi. Nie wyrośnie mu co prawda drugi ząb (pomijając dziecięce mleczaki) ani nie odrośnie ręka, lecz będzie w stanie wyprodukować nową krew, naprawić zerwane mięśnie, odnowić część wątroby czy nawet ponownie zespolić kość, choć oczywiście będzie do tego potrzebował większej bądź mniejszej pomocy z zewnątrz. Tak czy siak, jest to możliwe i właśnie to sprawia, że jesteśmy w stanie przeżyć.



Biorąc pod uwagę funkcjonowanie mózgu zombie, poziom jego inteligencji jest zerowy, żywy trup nie spełnia przecież żadnych kryteriów pozwalających nie tylko ten poziom określić, co w ogóle go zauważyć!



Z całą pewnością można przyznać jedno – jeśli ty usłyszysz umarlaka, on już dawno usłyszał ciebie.



Nieważne, czy nam się to podoba, czy nie, to my stanowimy podstawę diety żywych trupów, zawsze będą polować na nas i stawiać ponad wszystkie inne ofiary. Ludzina to dla nich prawdziwy smakołyk, który wszak ma swoją datę ważności.

Moment właściwej przemiany w umarlaka szacuje się na jakieś trzydzieści-czterdzieści godzin od zainfekowania, dlatego organizmy będące zwłokami dłużej niż półtorej doby są przez zombie zupełnie ignorowane.



Regularne uderzanie w drzwi jak w wojenne bębny nie pozwoli ci zmrużyć oka, a psychiczny niepokój spowodowany umarlakiem stacjonującym tuż za progiem twojej małej twierdzy w końcu sprawi, że nie wytrzymasz i będziesz bliski postradania zmysłów i nabawienia się paranoi. Może już po kilkunastu minutach, godzinach, czy może nawet po kilku dniach, ale to cię w końcu złamie. Nie ma sensu oszukiwać siebie samego zatyczkami do uszu, bo o ile odizolujesz się od hałasu, o tyle wciąż towarzyszyć ci będzie świadomość, że zombie dalej tam jest, że lada chwila może wyważyć drzwi i rzucić się na ciebie jak oszalały.



Era przebierania się za srebrzyste konserwy jest już dawno za nami, a zgrywanie rycerza w trakcie apokalipsy zombie to droga jedynie do otarcia sobie połowy ciała i ściągnięcia na głowę wszystkich umarlaków z okolicy.



Zresztą nawet sama wizja tasaków szatkujących zgniłe mięcho wraz z kością jest najprawdziwszą fikcją mającą z rzeczywistością tyle wspólnego, co żywy trup z wegetarianizmem. Być może największy siłacz z największym przyrządem kuchennym da radę nawet odciąć dłoń nieumarłemu, ale niczego więcej nie zdziała.



Nie poruszaj się też ze zbyt wysoką prędkością, gdyż podobnie jak w przypadku pieszej wędrówki, zasada pozostaje niezmienna – lepiej powoli do celu niż szybko do grobu.



(…) dlatego jeśli po którymś razie wóz nie odpali, porzuć go bez dalszej zwłoki. Inaczej sam będziesz się do zwłok zaliczał.



Żywego trupa nie można już otumanić ani odpędzić od siebie uderzeniem w nos, wbiciem palców w oczy, ściśnięciem grdyki czy kopnięciem w jądra, nie jest możliwym dotkliwe wyłamanie jego palców i zmuszenie tym samym do przerwania ataku na ciebie – choć tego najprawdopodobniej domyśliłeś się sam. To jednak nie znaczy, że umarlaki nie mają żadnych wrażliwych miejsc i są nietykalne, bo jest zupełnie odwrotnie.



Spożywać można również owady, z tym że tymi występującymi w Europie bardzo trudno się najeść ze względu na ich rozmiary. Inaczej wygląda to w Azji czy Ameryce Południowej, gdzie pająki osiągają wielkość dłoni, a ze smażonej szarańczy można przyrządzić mały obiad. Jednakże i do tego jest wymagana pewna wiedza, a próby skonsumowania czy nawet złapania niektórych insektów mogą zakończyć się naprawdę źle.



Picie jest dużo ważniejsze od jedzenia, gdyż jak głosi uproszczona survivalowa zasada trójek, człowiek pociągnie trzy minuty bez powietrza, trzy dni bez wody i trzy tygodnie bez pożywienia.



Kluczem do przetrwania horroru niesionego przez plagę nieumarłych jest uczciwość i lojalność, świadomość, że można się reszcie zwierzyć nawet z najgorszych rzeczy i sprowokować tym nie awanturę i krzyki, a chociaż minimalną wyrozumiałość. Tam, gdzie członkowie grupy zaczynają kłamać, podbierać sobie zapasy, kłócić się ze sobą i emanować coraz większą agresją, lada chwila dojdzie do rozłamu zakończonego jakimś dramatem i albo część się nawzajem pozabija, albo padnie ofiarą gromady ożywieńców, które wykorzystały okazję i „niepostrzeżenie” zakradły się do obozowiska.



Dużo lepiej jest więc lać tylko łzy aniżeli łzy i krew.



Są na mapie punkty, gdzie czeka cię prawie pewna zguba, ale są i takie, w których wręcz zapomnisz o tym, jaka apokalipsa tam rozgorzała. Pewne jest jedno – ostatecznie nigdzie nie będzie bezpiecznie, czy ci się to podoba, czy nie. Obojętnie, czy prowadzisz nowe surowe życie, czy pędzisz jak najdalej od gnijących ludojadów, i tak zostaniesz zmuszony do przeciskania się przez różnorodne aglomeracje. A te dobrze byłoby poznać na wylot i kiedy się tam znajdziesz – wykorzystać je i wycisnąć z nich, co się da, do ostatniej kropli. Nie powinna to być jednak kropla krwi, a jeśli już… to nie twoja.



Zwarta architektura i osadzenie jednej betonowo-szklanej fortecy na drugiej to klucz do wydostania się z centrum o własnych siłach nogami do dołu, a nie do przodu, dlatego staraj się unikać głównych alei i, jeśli to możliwe, stąpania po ziemi na otwartym, niczym nieosłonionym terenie.



Popcorn, nachosy, orzeszki, pakowane próżniowo przekąski, soki, napoje gazowane i wszystko inne, co z reguły można kupić przed seansem, nie jest to co prawda ani zdrowe, ani pożywne, ale w zwalczaniu głodu na pewno lepsze niż próby przeprowadzania fotosyntezy, tym bardziej że na stanie powinno być tego dobre kilkanaście kilogramów bądź więcej, w zależności od tego, jak duży jest dany kompleks.






Książka Jak przetrwać apokalipsę zombie Krzysztofa Bryńskiego – wizualizacja
Zamów książkę Jak przetrwać apokalipsę zombie Krzysztofa Bryńskiego – księgarnie i sklepy

LUB ZOBACZ WIĘCEJ:

Recenzje, opinie i oceny o książce Jak przetrwać apokalipsę zombie Krzysztofa Bryńskiego

Zobacz więcej – opis świata i bohaterów z książki Jak przetrwać apokalipsę zombie Krzysztofa Bryńskiego